Dlaczego DDA czują lęk, strach, niepewność, smutek, żal i złość?



Dzieci alkoholików żyją na zasadzie przetrwania, bo w taki sposób zostali wychowani. Rodzą sobie dość dobrze w sytuacjach kryzysowych i wydają się najbardziej spokojni w czasie chaosu. DDA nie czują się swobodnie i naturalnie, gdy sytuacja jest pod kontrolą. Dzieje się tak dlatego, że w dzieciństwie spokój i namiastka stabilizacji zawsze oznaczały ciszę przed burzą. 

Zdolność przetrwania trudnych zarówno emocjonalnie jak i fizycznie sytuacji w dzieciństwie była niezbędna. Taka zdolność wymagała stworzenia pancerza ochronnego, który pozwolił przetrwać trudne sytuacje. Najczęściej oznaczało to nauczenie się blokowania przeżywanych emocji. 

Żeby przetrwać, DDA musiało nauczyć się wyczuwać zbliżające niebezpieczeństwo, które pojawiało się w postaci złych nastrojów krzyków, gwałtownych wybuchów. Rodzice czy opiekunowie nie byli stabilni emocjonalnie, więc dzieci musiały być wyczulone na ich nastroje. Co więcej musiały nauczyć się dostosowywać do stanów emocjonalnych rodziców. Taka umiejętność wymagała wysokiej świadomości i wysokiej czujność o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Brak stabilizacji emocjonalnej rodziców wyzwalał w DDA poczucie braku bezpieczeństwa i ciągłe przewidywanie tego, co zdarzy się w niedalekiej przyszłości. Niebezpieczeństwo mogło przecież pojawić się w każdej chwili. 

W konsekwencji DDA musiało nauczyć się żyć w ciągłym oczekiwaniu na zagrożenie. Musiało nauczyć się przewidywać zachowania rodziców/ opiekunów. Świat jawił się jako miejsce niebezpieczne, pełne zagrożeń i niepewności. Takie zachowanie często powielane jest latami. Wytwarza się nawyk przewidywania, analizowania, postrzegania świata, ludzi i siebie w negatywny, nieufny sposób. 

W życiu dorosłym DDA nadal odczuwają strach, niepewność, smutek, złość i żal, które zaznały w dzieciństwie. Wchodzą w związki, ale nie są w stanie być sobą, ufać, kochać dojrzałą miłością. Zachowanie z dzieciństwa nastawione na przetrwanie, które działało kiedyś, w życiu dorosłym przestaje działać. Okazuje się, że życie w strachu i niepewności nie daje satysfakcji. Brak zdrowej spontaniczności oraz umiejętności tworzenia stabilnych sytuacji, jak i silnych, trwałych związków. 

Tak żyć jest ciężko. 

Psycholog Marta Biczkowska radzi:

  1. Przede wszystkim warto poznać siebie. Nauczyć się radzić ze strachem i niepewnością, po to by móc dopuścić do siebie wewnętrzny głos, potrzeby, wartości - siebie. 
  2. Nauczyć się kochać siebie, zaakceptować swoje wady, zauważyć i docenić zalety.
  3. Zainwestować w siebie, w rozwój osobisty np. terapia, warsztaty, grupy wsparcia. 
  4. Nauczyć się żyć „tu i teraz”, być świadomym środowiska, ludzi, swoich emocji. 
  5. Nauczyć się doceniać swoje osiągnięcia, zalety i umiejętności.   
  6. Zmienić nastawienie do życia - zmiana i praca nad sobą to długi, ale też owocny i ciekawy proces.
  7. Wyznaczać sobie małe cele np. 5 minut dla siebie każdego dnia. 
  8. Wprowadzić w życie regularny relaks i pozytywne afirmacje. 
  9. Dbać o relacje, które dają poczucie spełnienia i stabilizacji. 
  10. Zacząć proces odcinania się od toksycznych relacji. 
  11. Nauczyć się przestać wymagać od siebie i innych dążenia do perfekcji. 


Zmiana jest możliwa, wymaga przede wszystkim chęci, czasu, gotowości 
oraz wsparcia i zrozumienia ze strony bliskich. 

Marta Biczkowska, Psycholog, Seksuolog, Terapeuta Par metodą Gottmana

Comments

Popular Posts