Trudne relacje




Trudne relacje - dlaczego w nie wchodzimy?

Każdy z nas doświadczył w swoim życiu trudnej, może nawet toksycznej relacji. Czasem tkwimy w niej całe życie, bo jest to relacja rodzic - dziecko, relacja partnerska bądź przyjacielska. Pomimo tego, że w trudnych relacjach odczuwamy dyskomfort, lęk, niepewność, bezsilność, często złość i żal nie potrafimy zmienić dynamiki jaka nimi kieruje, albo ich zakończyć. Bycie w trudnej relacji powoduje, że mamy wrażenie kręcenia się w kółko. Nie ważne co zrobimy, co powiemy, jak się zachowamy wydaje nam się, że prędzej czy później i tak wrócimy do punktu wyjścia i niewiele się zmieni. Zanim zrozumiemy dlaczego tak się dzieje, warto uświadomić sobie czym jest zdrowa, dojrzała relacja. 

Zdrowa relacja

W jakimkolwiek zdrowym związku dwóch dorosłych osób (nie chodzi tu wyłącznie o relacje partnerskie) ważna jest świadomość odpowiedzialności za nasze reakcje. Jeśli jesteśmy niezadowoleni z zachowań drugiej osoby, należy zdawać sobie sprawę, że niezadowolenie jest naszym problem, a nie problemem drugiej osoby. Dojrzała osoba potrafi wziąć odpowiedzialność za swoje zachowania, odczucia i reakcje. Może poprosić o zmianę, wytłumaczyć na czym polega dyskomfort i jeśli odbiorca weźmie to pod uwagę to dobrze, jeśli nie weźmie tego pod uwagę, nadal mamy wybór. Niezależnie od reakcji osoby, którą prosimy o zmianę zachowania to my ponosimy odpowiedzialność za samych siebie. Często słyszymy „on mnie zdenerwował”, „to przez nią jestem zły”. Tylko my sami powodujemy nasze reakcje i tylko my sami możemy na nie wpłynąć, jeśli tego chcemy i jeśli mamy taką potrzebę. Jeśli się okaże, że relacja, którą tworzymy sprawia nam dyskomfort, cierpienie, a druga osoba nie przyjmuje do wiadomości, że jest problem i należy nad nim popracować, nadal mamy wybór. Nie możemy zmienić zachowania drugiej osoby, jeśli ona tego nie chce, bądź nie jest na to gotowa. Jednak możemy podjąć decyzje, które wpłyną na relację i będą to nasze decyzje i należy za nie wziąć odpowiedzialność. Takie podejście działa w dwie strony. Inni mają prawo prosić nas o zmianę naszego zachowania, a my mamy prawo to przyjąć i próbować zmienić to, co jesteśmy w stanie lub odmówić i nie zmieniać nic. Manipulacje i szantaże w zdrowych relacjach nie działają. Każda strona potrafi odróżnić i odgraniczyć własne problemy od problemów innych i wziąć za swoje problemy odpowiedzialność. 

Trudna relacja

Wiele osób boryka się z problemami spowodowanymi niezdrowymi relacjami. Psychiatra Steven Karpman stworzył ciekawą i przydatną teorię obrazującą trudne relacje międzyludzkie. Zauważył, że często odgrywamy role, których nie jesteśmy świadomi. Jest to jasne, że nie są to wrodzone cechy charakteru, ale wyuczone zachowania, które nazywamy „rolami” dlatego, że wykształcają się one w konkretnych warunkach. Podobnie jak role w teatrze, w które wciela się aktor. Role mogą się zmieniać w zależności od sytuacji. Karpman wyróżnia trzy główne role, które odgrywamy tworząc trudne związki. Są to: rola wybawiciela, rola prześladowcy i rola ofiary. Nieświadome odgrywanych ról osoby kręcą się w błędnym kole zachowań, nie umiejąc przerwać dramatycznego tańca emocji. Karpman nazwał ten schemat Dramatycznym trójkątem. 

Wybawiciel

Jest to dość trudna rola, dlatego, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest w porządku, a zachowania w tej roli są dobre i sprzyjają poprawnym relacjom. Jednak tak myśli tylko wybawiciel. Ta rola to zbiór zachowań polegających na wyręczaniu innych, bez pytania czy potrzebują pomocy, czy też nie. Wybawiciel podejmuje decyzje za innych, wierząc, w swoje wspaniałomyślne intencje. Zapomina jednak o tym, by zapytać czy inni chcą jego pomocy, nie pozostawia drugiej osobie wyboru. Czuje się odpowiedzialny za samopoczucie innych, więc robi wszystko, co w jego mniemaniu może ich uszczęśliwić. Rola wybawiciela jest na tyle silna, że wybawiciel nie zastanawia się nad własnymi potrzebami, nie stawia zdrowych granic, zgaduje czego chcą inni i opiera się na domysłach. Często robi więcej, niż się od niego oczekuje, więcej niż jest to konieczne. Wynika to głównie z jego potrzeby bycia potrzebnym, nie licząc się z prawdziwymi potrzebami tych, których wybawia. Wybawiciel ma cechy kameleona, dostosowuje się do sytuacji, bez względu na to jak się w danej chwili czuje i czy tego chce. Wybawiciel rzadko odmawia pomocy, ale często ją później wypomina, czasem na głos, a często w myślach. Ma w sobie dużo gniewu, ale nie lubi się do tego przyznawać, nawet przed samym sobą. Nosi w sobie przekonanie, że wybawianie jest dobre i że wynika to z dobroci jego serca. Odpoczywa wtedy, gdy musi, nie wtedy, gdy tego potrzebuje: kiedy jest wykończony, chory lub sam na sam może pozwolić sobie na odpoczynek. W sytuacji, gdy jest pomiędzy ludźmi musi być czujny i skupiony na innych. Rzadko prosi o to czego pragnie. Osoby, które żyją w relacji z wybawicielem często odczuwają wyrzuty sumienia i poczucie winy, spowodowane konfliktem wewnętrznym jaki budzą zachowania wybawiciela. Z jednej strony czują, że powinny być wdzięczne za pomoc wybawiciela, z drugiej mają poczucie, że wcale o pomoc nie prosiły. Osoba żyjąca w relacji z wybawicielem często czuje się bezradna i bezsilna, ponieważ jej działania i tak są mało ważne, przecież wybawiciel zrobi wszystko najlepiej. 

Prześladowca

Karpman zauważył, że trudne relacje to nieświadome wchodzenie przynajmniej w trzy role. Wybawiciel to rola odgrywana przez osobę, która też ma swoje potrzeby i prędzej czy później zmęczy się wybawianiem i pomaganiem innym. Jego energia się kończy i wybawiciel zaczyna odczuwać frustrację. Ma wrażenie, że inni nie są mu wdzięczni, nie doceniają jego starań i poświęcenia. W tej fazie wybawiciel zamienia się w prześladowcę. Te role są powiązane, jeśli odgrywasz rolę wybawiciela, odgrywasz również rolę prześladowcy. Rola prześladowcy, w przeciwieństwie do roli wybawiciela, jest nieprzyjemną rolą. Prześladowca przeważnie odczuwa dyskomfort, a nawet cierpi w trakcie odgrywania tej roli. Stara się obwiniać innych np. werbalnie poprzez kpiny, krytykę, sarkazm, dokuczanie lub wściekanie się. Ma dobrą pamięć do błędów swoich rodziców i bliskich. Obwinia winą kogoś innego, nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje reakcje. Ma poczucie, że to ktoś go zdenerwował, nie widzi swojej winy. W relacjach stosuje porzucenie, przestaje się odzywać z niewiadomego dla innych powodu. Izoluje się, zamyka w sobie, ciężko do niego dotrzeć. Ma poczucie, że jest naładowany złością. Jest pogardliwy, potrafi również umniejszyć czyjś sukces.

Ofiara

Pamiętajmy, że prześladowca to zmęczony zbawianiem innych wybawiciel. Nie czuje się dobrze w roli prześladowcy. Nie chce w niej tkwić. Zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia, ma poczucie winy, nie jest pogodzony ze złością, którą odczuwa. Często po wybuchach złości, gdy emocje opadną, ma do siebie żal za swoje zachowanie. W tej fazie wchodzi w kolejną i ostatnią rolę w tym układzie - rolę ofiary. Wybawianie nie przyniosło efektów, złoszczenie się tym bardziej, więc pozostaje poddać się poczuciu, że jego działania nie mają sensu i pojawia się poczucie bezradności i bezsilności. Chce uchodzić za bezsilnego lub bez winy. Osoba będąca w roli ofiary często mówi/ myśli: „To beznadziejne” albo „Czemu ja?” czy też „To nie moja wina”. Kiedy słyszy praktyczne rady na rozwiązanie problemu przeważnie odpowiada „Spróbuję”, ale potem i tak ignoruje rady tkwiąc nadal w poczuciu bezsilności. Często używa sformułowania ‘Tak, ale…’. Osoba w roli ofiary czuje się zraniona, zszokowana, załamana lub wściekła, gdy ktoś ośmieli się zasugerować, że przyczynia się do stworzenia sytuacji w której się znajduje. Ma poczucie, że nikt jej nie rozumie.

Marta Biczkowska
Psycholog, Seksuolog
Terapeuta Par metodą Gottmana

+353 860 453 005
martabiczkowska@gmail.com

Comments

Popular Posts